Każdy ma swoją ulubioną porę roku. Dużo planów związanych z wyjazdami na ryby mam w tym roku we wrześniu. To kalendarzowa jesień, a to moja ulubiona pora. Na początku września postanowiłem zrobić małe przedbiegi przed urlopem i spędzić weekend na łowisku z charakterem. Mowa oczywiście o Starym Stawie. Piątek po pracy zameldowałem się na łowisku. Pogoda przywitała mnie bezwietrznym i ciepłym dniem i tak się utrzymało przez cały weekend.
Głodny pobytu nad wodą i kontaktu z karpiami, postanowiłem już w tygodniu zrobić przypony, by być jak najlepiej przygotowanym. Przypony wykonałem z plecionki w otulinie Carp’R’us Strip X 25 LB i haczyków Korda Kaptor Kurv Shank nr 4 . Gdy byłem nad wodą pozostało mi wybrać miejsce umieszczenia zestawów, przygotować zanętę i wcześniej wykonane przypony uzbroić w Niklowe przysmaki.
Asortyment w postaci Kill Krill i KrillBerry wkroczył do akcji.
Do dyspozycji miałem całe stanowisko, więc postanowiłem łowić na trzy wędki.
Pierwszy zestaw uzbroiłem w 18 mm kulkę Kill Krill + 14 mm pop-up KrillBerry . Zestaw ten położony był na środku wody, na głębokości 3,5 m. Spora porcja w postaci kulek i kukurydzy z konopią poszła na zestaw.
Drugi zestaw, to dwie kulki tonące 18 mm Kill Krill. Trzeci zestaw, to 21 mm kula KrillBerry . Te dwa zestawy były położone w dalszej odległości zbiornika na głębokości 2 m. Tutaj postawiłem zanęcić samymi kulkami.
Wieczór przyszedł szybko, dni coraz krótsze. Pełny nadziei, że noc będzie owocna w ryby, po godzinie 23 poszedłem spać. Pierwsze branie nastąpiło po godzinie 2, piękna rolka z głębszego miejsca. Nocny hol daje pierwszą rybę zasiadki w postaci 8,5 kg karpia.
Zadowolony, że zasiadka już z rybą, umieściłem ponownie zestaw w wodzie i położyłem się spać.
Sobotni ranek, to zrobienie zdjęcia z rybą i szykowanie ponownej porcji zanęty, która popołudniu trafiła do wody. Pełen nadziei, że kolejna noc będzie owocna w większe ryby. Ku mojemu zaskoczeniu odnotowałem dwa brania w dzień. Ponownie 8, 5 kg i 10,5 kg.
Wieczorny grill u kolegi na stanowisku obok przerwał sygnał na centralce. Biegnę do siebie i rozpoczynam kolejny, już nocny hol. Ryba była silna, po paru odjazdach ląduje w podbieraku. Widziałem, że waga ryby jest już większa, 13,2 kg.
Rybę postanowiłem włożyć do worka i ponownie umieściłem zestaw w to samo miejsce. Kolejne branie nastąpiło po około 2 godzinach , tym razem odzywa się zestaw z kulką KrillBerry. Karp miał 7 kg i postanowiłem go wypuścić bez robienia fotografii. Nie zdążyłem złożyć podbieraka, nastąpiło kolejne branie. Holowałem rybę, by ją odciągnąć od trzcin, następnie sprawnie złożyłem podbierak. Następny etap holu, kilka silnych odjazdów i szczęśliwie ryba wylądowała w podbieraku. Po sile ryby, spodziewałem się największej ryby zasiadki, jednak ten siłacz miał 11 kg. Uradowany z tak emocjonującego holu, włożyłem rybę do drugiego worka, by rano zrobić zdjęcia.
Niedziela to poranna sesja zdjęciowa, podsumowanie zasiadki, w której Kill Krill był zwycięzcą, bo dał 4 ryby.
Kolejne spotkanie nad wodą nastąpiło już w kolejnym tygodniu. Z kolegą Przemkiem planowaliśmy już od jakiegoś czasu spotkanie nad wodą, a że zwolniło się stanowisko, decyzja była prosta, jedziemy. Woda ta sama, inne stanowisko. Tym razem stanowisko to zatoka. Ponownie zasiadka weekendowa, od piątku do niedzieli. W piątek po przybyciu na łowisko, spokojnie obserwowałem wodę.
Ponownie uzbroiłem przypony w kulki Kill Krill i KrillBerry.
Piątkowy nocny grill i rozmowy, przerwała piękna rolka, która dała bardzo okazałego 14 kg karpia. Ryba nocuje w worku, a po porannej, sobotniej mgle, robimy sesje zdjęciową. Zasiadka dała jedną rybę, ale waga i urok tego karpia dały mi dużo satysfakcji.
Z pozdrowieniami
Paweł Frydrych Carp-World Team